Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nena
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/7 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 18:56, 05 Cze 2006 Temat postu: By Nena (nowe, pt. Matka i ZAUROCZENIE) |
|
Ehh...postanowiłam napisać kolejną jednoczęściówkę. Ryzykuję, bo nie wiem, jak to przyjmiecie. Sama jestem sobą zdziwiona...Postanowiłam wczuć się w rolę małej dziewczynki. Powiedzcie, co o tym myślicie.
Mam na imię Ania. Mam 7 lat. Mój tata jest ....najlepszym tatą na świecie. Zawsze kupuje mi to, co chcę. Mamusia mówi, ze to źle...że mnie rozpieszcza. Nasza rodzina jest smutna.... Tata ma brata. Wujka Adama. Jest dziwny....
Mój młodszy braciszek i ja, często do niego jeździmy, gdy rodzice nie mają czasu, się nami zająć. Moim zdaniem, oni po prostu nas nie kochają i nie chce im się z nami bawić.
Mój braciszek ma na imię Karol. Zawsze był ode mnie bardziej lubiany. Ostatnio u wujka Adasia, to on pierwszy poszedł do niego na kolanka. Mocno go do siebie przytulił. „ Ja też tak chcę!” . Pomyślałam i pobiegłam do wujaszka. Mocno mnie przytulił...czasami mi się wydaje, że on jest dziwny. Dotyka mnie w różne miejsca, i całuje tam, gdzie nawet mamusia nie ma odwagi. Czasami się go po prostu boję, ale gdy widzę, z jakim zaufaniem Karolek do niego biegnie! Nawet mamusia nie ma nic przeciwko...
Kiedyś, byłam u wujaszka z moim braciszkiem.. Wcale się nie bałam, bo jestem dzielna! Dał mi dużego misia i posadził na kolankach. Mocno mnie przycisnął. Nie mogłam oddychać... ale ...to przecież mój kochany wujek, któremu rodzice ufają bezgranicznie! Przebywam u niego tak często, ze zastanawiam się, gdzie ja właściwie mieszkam...
Szepnął mi do uszka, że mam się odprężyć. Dotknął mnie tak dziwnie... nie tam, gdzie bym chciała. Powiedziałam „nie”, ale nic nie pomogło. Poczułam, że zaczyna mi się to nie podobać. Krzyknęłam głośno, aby mamusia przyszła i mi pomogła, ale jej nie było. Zaczęłam płakać, ale wujaszek powiedział, że wszystko będzie dobrze. Przytuliłam się mocno do niego....ale on wtedy zdjął mi sukienkę. Zawołał karolka, który do nas przybiegł. Bałam się o niego...przecież on był taki niewinny i bezbronny. Nie wiedziałam, co się dzieje. Wujek Adaś był jakiś dziwny....trochę ....dziki. Przytuliłam mojego misia, którego od niego dostałam. Stało się to, co zwykle. Tak bardzo bolało.... za pierwszym razem. Nie mogłam się wyrwać. Wujek....był ciężki i nie mogłam się mu wyrwać. Spojrzał na mnie....nie, jak na bratanicę. Uderzył mnie. Powiedział mi, żebym nic nie mówiła rodzicom, bo oni tego nie rozumieją.
Dalej, nic nie pamiętam. Karolek tylko płakał. Przytuliłam go mocno.
Tak było zawsze, jak szłam do wujaszka. On nie jest zły. Mówi mi, ze to ja jestem niegrzeczna, więc zaczęłam go słuchać. Mam nadzieję, że robię dobrze.... Skoro rodzice nie protestują...oni są starsi, i mądrzejsi! Wiedzą lepiej, co jest dla nas dobre. Karolek i ja nadal chodzimy do wujaszka.... , chociaż coraz mniej mi się te wizyty podobają....
***
Ekhm.... Tak jakoś wyszło, że napisałam MOJĄ PIERWSZĄ W ŻYCIU JEDNOCZEŚCIÓWKĘ. Jest dość krótka i mam nadzieję....z morałem. Ta historia wydarzyła się naprawdę...
Wszyscy stoją i cieszą się życiem. Wy patrzycie na mnie, jak na ostatnią osobę, na którą macie ochotę zerkać. Na łóżku szpitalnym przeszywa mnie chłód. Pragnę umrzeć. Tak! To by było najlepsze wyjście.
Nie jem.
Nie robię tego, co NORLAMNI ludzie. Leżę na tym łóżku i zatapiam w szpitalną pościel moje łzy.
Jestem jak roślina. Tylko oddycham ...nawet nie samodzielnie...Czasami mam ochotę odłączyć tą kroplówkę i tlen, aby odpłynąć w najdłuższy sen na świecie. Nawet do niej nie sięgam...
- To żałosne... – myślę.... Mówić też nie mogę. Straciłam możliwość poruszania rękoma i nogami. To żałosne, że nawet sama zabić się nie mogę. Wszystko słyszę i czuję, lecz nie mogę nic powiedzieć..nawet zwyka mucha na moim nosie może być dla mnie czymś irytującym. Chciałabym w czyjeś ramiona wylać me łzy, lecz ....CZY KTOŚ CHĘTNY? Wątpię... Co ja cię obchodzę? To ja leżę tutaj w pokoju pełnym kwiatów....a nie ty. Ty wracasz do domu i świetnie się bawisz. Codziennie modlę się, byś zabrał mnie ze sobą!
Nie mogę nic powiedzieć... i tak już od 15 lat. Nie mogę ruszyć ręką ani nogą...tylko umysł mam sprawny. Pragnę tylko jednego... patrzę tępo w sufit. Płakać też nie mogę. Serce zaczyna bić mi mocniej...w gardle zasycha. Myślę, czy ktoś ma jeszcze gorzej ode mnie. Na pewno nie. Jedyna myśl, jaka chodzi mi po głowie, to „ Błagam! Zlitujcie się i zabijcie MNIE! „ . Pytam, czy to się kiedyś skończy. Czy ktoś będzie tak łaskawy, i zechce postawić się na moim miejscu? Odgadnąć, czego JA mogę pragnąć? Gdybym mogła dać im znak, czego naprawdę chcę...ŚMIERCI! tak właśnie śmierci! Ludzie robiąc tyle rzeczy, aby się jej uchronić, a ja ....traktuję to jak tylko zwykłe marzenie. Czy to przyniesie mi ukojenie? Na pewno teraz ktoś umiera...., ale też ktoś się rodzi... Ja cierpię...on Cierpi..ona tez...każdy z innego powodu...ale najważniejsze, że nie TY! Wtedy, to było jedyne rozwiązanie..ale teraz
Zastanawiam się tylko....czy
CZY WARTO BYŁO WTEDY SKAKAĆ Z TEGO BALKONU?
Napisałabym ciąg dalszy..ale to w końcu jednocześciówka...jeśli jest ktoś jednak zainteresowany ( w co wątpię), to może napiszę winnej jednoczęściówcę...:p)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nena dnia Pon 15:57, 19 Cze 2006, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Emereth
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/7 Skąd: Czwa
|
Wysłany: Pon 19:24, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
Łał...Niezłe...Nieznoszę... Pedofili =/.Kto to wogóle wymyślił?
Fajowa jednoczęściówka .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ona Scorpiona Von Harpia
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/7
|
Wysłany: Pon 20:54, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
MI też się podoba,
chociaż za mało uczuć...
MImo tego jest świetne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tear's_hunter
Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: z nieba xP
|
Wysłany: Wto 17:42, 06 Cze 2006 Temat postu: |
|
jeszcze takiego czegoś nie czytałam
jednak oglądałam mase filmów o takiej fabule i oczywiście ciąg dalszy...
nie wydaje mi się, że 7-letnie dziecko tak myślało... chyba dzieci mysla nieco inaczej, na swój sposób. a ania myślała jak 9-10 letnia dziewczynka, a nie 7! xP
tak mi się wydaje oczywiście.
sposób pisania jest... trochę banalny, proste słowa (czego ja oczekuje po 7-letnim dziecku??)
przepraszam, ale nie bardzo mi się podoba...
ale i tak kc;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
koukounaries
Szkolony Moderator
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Wysłany: Wto 18:22, 06 Cze 2006 Temat postu: |
|
Spodziewałam się czegoś innego. Bardziej... spójnego.
Osobiście inaczej bym to napisała /wiem, jestem pedantką/.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Death
Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Wysłany: Wto 19:19, 06 Cze 2006 Temat postu: |
|
Hmm...
Widze, że opisujesz historie, które zdarzają się dosyć często w tym podłym życiu.
To dobrze...
Ale opowiadanie samo w sobie nie podoba mi sie...
Nie ma przesłania, za mało uczuć w nie włożyłas.
Pewnie pomyślisz sobie o mnie, że pierwszy dzień na forum i juz krytukuje czy cos... ale o to mi nie chodzi... poprostu zarejestrowałam siś by oceniać, oceniać opowiadania. Te dobre i te mniej.
Przepraszam jeśli uraziłam
PZDR=]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nena
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/7 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 19:03, 07 Cze 2006 Temat postu: A miało być tak pięknie... |
|
Hehe...xP. A ja i tak się nie poddam, i dodam kolejne wypociny....xD.
A miało być tak pięknie....
Mam na imię Alys, i mam 15 lat. Napiszę tu o tym, co mi się wydarzyło. Mam nadzieję, że będzie to dla was drogie dziewczyny odpowiednią nauczką. Ja do dziś żałuję....
Teraz siedzę sama pod tym prysznicem i patrzę na siebie z obrzydzeniem. Dlaczego ja? Dlaczego byłam taka głupia? Straciłam do siebie cały szacunek. ... Jest i tak źle... Woda, która spływa po moim ciele nie daje mi ukojenia... nie chodzi już o ból fizyczny. Czuję się jak ostatnia puszczalska. Może tylko daje mi poczucie, że staję się „czystsza” na duchu... Sama już nie wiem. Za dużo myśli, wrażeń...wspomnień....Tak mi wstyd (...)
Wydawał się idealny. Wszystkie dziewczyny za nim szalały. Nie ukrywam.... to żałosne, ale ja też. Kiedy zaprosił mnie na imprezę, myślałam ze zemdleję na miejscu. ON... Ten słynny chłopak, za którym sikają wszystkie dziewczyny, zaprosił mnie na imprezę u siebie w domu. Wcale się nie zastanawiałam... z resztą nie było nad czym. Taka sytuacja, a raczej okazja mogła się już więcej nie powtórzyć. Pobiegłam szybko do Sary, mojej najlepszej przyjaciółki, opowiedzieć jej o wszystkim. Głupio mi się zrobiło, gdyż jak zwykle nie miałam nic wystarczająco wystrzałowego, aby się ubrać. Postanowiłyśmy, że razem z Sarą pójdziemy do centrum handlowego, coś kupić.
Wszystko wydawało się takie idealne. Nawet spódniczka mini leżała tak dobrze. Odkrywała dużo... może troszkę aż za, ale.... przecież nie szłam na pogrzeb. Do tego obcisły top i strój gotowy. Musiałam się długo zastanawiać, nad zakupem super wysokich szpilek, lecz za namową Sary, w końcu się zdecydowałam. Gdy byłam już gotowa, a raczej obkupiona, postanowiłam załatwić sprawę z rodzicami. Poszło niezwykle gładko. Miałam tak wielką ochotę pójść na tą imprezę, że nic nie byłoby w stanie mnie powstrzymać. Robiłam to wszystko dla niego.
Wyglądałam ...dobrze... Krótka spódniczka, wyrazisty makijaż, obcisły top, kuszące perfum....Wysokie buty. Ostatnie spojrzenie w lustro. Gdybym teraz wiedziała, co mnie czeka na tej imprezie, za pewno bym na nią nie poszła...Człowiek często tak mówi, ale biegu wydarzeń już nie cofnę... A szkoda.
Wygłupiłam się. Wyglądałam inaczej, niż zazwyczaj. Inne dziewczyny wyglądały w miarę naturalnie, bo na co dzień tak się ubierały. Ja czułam się jak w przebraniu. Chwiejnie dałam pierwsze kroki. Od razu na wstępie poczułam duszący zapach alkoholu i papierosów. Zakręciło mi się w głowie, ale dałam radę. Kolejny krok, kolejne emocje. Ludzie dziwnie się na mnie gapili. Nagle odnalazłam Jego... Siedział w kuchni i rozlewał drinki. Oczywiście bez zastanowienia do niego podeszłam. Postawił mi pare głębszych. Poczułam się... usatysfakcjonowana? Może jednak nie ma mnie za jakąś ostatnią smarkulę, skoro z takim przekonaniem proponuje mi alkohol. Postanowiłam zagadać. Ile można było się tak ukrywać i żyć w cieniu? Postanowiłam, ze pokażę mu, kim jestem, i jaka jestem.
- Cześć.... – powiedziałam drżącym głosem, głośno przełykając ślinę.
Na początku byłam trochę spięta, lecz już po chwili rozmowy, kompletnie się rozluźniłam. Nie rozczarował mnie swoim charakterem... może troszkę, bo patrzył się w niektóre miejsca... Na moim ciele. Poprosił mnie do tańca, a raczej ja to zrobiłam. Zaczęłam uwodzicielsko wokół niego chodzić i ocierać się o niego. Oczywiście nie protestował. Posyłał mi co jakiś czas powalające uśmieszki, które mnie wystarczająco satysfakcjonowały. Oczywiście nie do tego stopnia, co spojrzenia zazdrosnych dziewczyn. Gdy już się zorientowałam, ze szaleję na parkiecie, odstawiając pseudoerotyczny taniec, uświadomiłam sobie, że niekoniecznie jestem sobą. Co chwilkę popijałam wino i wyrażałam się w wulgarny sposób. Moje ubranie przyciągało męskie spojrzenia, co mnie zadowalało. Postanowiłam zaszaleć. Raz się żyje...
Zaciągnęłam go na górę, do jego pokoju. Powiedziałam, że nie mogę skupić się na ROZMOWIE, w tak hałaśliwym miejscu. Nie, żeby miał coś przeciwko...
W jego pokoju było dość ciemno. Po krótkiej i mało owocnej rozmowie, zaczęliśmy się namiętnie całować. Nie byłam sobą.. Byłam taka odważna i otwarta na wszystko. Oczywiście miałam też odrobię, a raczej resztkę zdrowego rozsądku. W końcu położył mnie na łóżko i przycisnął mnie do niego swoim ciężarem. Ręce zaczęły mi się pocić, a w gardle zaschło. Całował mnie coraz namiętniej i z coraz większym pożądaniem. Na początku mi to nie przeszkadzało... W ręcz przeciwnie. Satysfakcjonowało mnie to, ze to JA, całuję się z NIM, . Z tym chłopakiem, za którego reszta dziewczyn dałaby się pokroić. Irytowało mnie trochę to, że waniało od niego alkoholem. Jego pieszczoty zaczęły mi się coraz bardziej podobać. Wodził dłońmi po moim ciele, co sprawiało mi niezwykłą przyjemność. Wszystko było w jak najlepszym porządku, do czasu, gdy..... Od tak po prostu, wstał ze mnie i wyjął coś z kieszeni. Tęczówki rozszerzyły mi się do maksymalnych rozmiarów, gdy zobaczyłam....prezerwatywę. Czy on chciał.... MATKO BOSKA! – pomyślałam. On może chcieć, ale nie ja! Nie byłam jeszcze gotowa na seks!
- Będziesz mogła się wykazać kotku... – szepnął mi do ucha, na co przeszły mnie ciarki.
Nie były to te przyjemne dreszczyki, które towarzyszyły jego pieszczotom. Był to raczej odruch przerażenia i obrzydzenia. Powiedziałam „nie”, ale to nic nie pomogło. Jeszcze mocniej się na mnie położył i przycisnął do łóżka. Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć, lecz nikt mnie nie słyszał. Na dole trwała niezła impreza. Byłam na siebie zła, że go do tego sprowokowałam. Gdy ponownie krzyknęłam, spoliczkował mnie. Tak dziewczyny.... Chłopacy zawsze dążą do tego, czego chcą. Tym razem, mu się udało.
Rozpiął mi bluzkę.... byłam taka bezradna i słaba. Nawet krzyczeć już nie mogłam. Uderzył mnie po raz kolejny. Zacisnęłam mocno zęby, aby nie oszaleć. Wszystko tak przeraźliwie mnie bolało, a serce biło ze wszystkich sił. Gdy mnie dotykał czułam, jakby po moim ciele przechodziło się stado robaków i zarazków. Chciałam uciec, lecz już nawet nie mogłam. Miałam tę świadomość, co się zaraz wydarzy. Drzwi były zamknięte, a na dole za głośno, aby ktoś mnie usłyszał.
Nadszedł ten moment... Rozebrał mnie do ostatka i bezczelnie wykorzystał. Co jakiś czas szyderczo się uśmiechał. Nie wiedział, jak mnie rani. Byłam jeszcze dziewicą. Opadłam na łóżko kompletnie wycieńczona z bólu i krzyku. Zabrał swoje ubrania i tak po prostu sobie poszedł, całując mnie w policzek. To było najgorsze.... Czy on uważał, ze ja MU SIĘ ODDAŁAM?! Ja wcale tego nie chciałam! Miałam ochotę krzyczeć i płakać, lecz już mi łez zabrakło. Szybko się ubrałam i wybiegłam z pokoju. Nikt na mnie już nie patrzył. Przestałam być atrakcyjna. Jestem po prostu dziwką... tak. To jedyne słowo, które mnie określa. Stroję się i ubieram jak ona, maluję... Poszłam na tą imprezę bez zgody rodziców. Nakłamałam im, że idę do Sary na noc. Potem, sama go uwiodłam tym tańcem. Piłam alkohol... zaproponowałam mu, abyśmy przeszli do jego pokoju. Nie dziwię się, że to zrobił... że mnie...po prostu ...przeleciał? Tak, dokładnie. Byłam kolejną panienką do jego kolekcji. Dla mnie był to początek i koniec świata za razem. Miałam chociaż pewność, że nie jestem w ciąży. Tak... był „odpowiedzialny i ostrożny”. Pomyślał o wszystkim. Oczy ponownie mi się zaszkliły. Wybiegłam z jego domu i popędziłam w stronę mojego. Mijałam ludzi, którzy złowrogo mi się przyglądali. Spuściłam wzrok i z zaciśniętymi oczami i pięściami biegłam przed siebie. Wparowałam do domu i od razu poszłam pod prysznic.
Teraz siedzę sobie tu, jakbym ta woda miała mnie uwolnić od tego ciężaru. To JA byłam winna. Ja go sprowokowałam. Nie mogę mieć mu nic za złe....To wszystko była moja wina. Był pijany.... Nienawidziłam się za to. Biłam się w myślach, co ja mam teraz zrobić? Zostaje mi żyć dalej, jakby nigdy nic....
Teraz widzicie Drogie dziewczyny, jak to jest..... Czy TEN chłopak jest na pewno tym, z którym chcecie być? Zawsze lepiej jest się zastanowić, przed tą wymarzoną imprezą.... Czy na pewno warto na nią iść, poświęcając szkołę, zaufanie u rodziców, bądź kłótnie z chłopakiem/przyjaciółką? Może ta najfajniejsza balanga, będzie znienawidzoną, która będzie Was męczyć po nocach.... Ja, już się przekonałam. Biegu wydarzeń nie zmienię. Stało się.
Z poważaniem:
Alys
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tear's_hunter
Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: z nieba xP
|
Wysłany: Śro 19:29, 07 Cze 2006 Temat postu: |
|
1 wrażenie przed rozpoczęciem:
mam na imie Ania i mam 7 lat. Mam na imie Alys i mam 15 lat. [tutaj sie bedziesz mogła łatwiej wczuć... xP]
czyttoom..
jejuu.. ej punky, tzn roxy.. qurde, jeszcze sie nie nauczyłam... no to Neno, czy ty masz jakieś problemy?
hah...xD wpierw pedofil... potem too...
no wiesz coo?
napisane w sumie na 4- a fabuła na jednoparta 2-- !
wiem że jestem sroga, ale nie nie lubie tego typu jednopartówek.
nie lubie tego typu rzeczy czytać..
ughh..
przepraszam
i tak cie kocham ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Death
Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Wysłany: Śro 20:37, 07 Cze 2006 Temat postu: |
|
przede wszystkim jakos tak mi nie pasuja te poczatki: mam na imie ... i mam ... lat. Troche to tak nie pasuje...
"Ten słynny chłopak, za którym sikają wszystkie dziewczyny..."
mysle, ze lepiej by brzmiało "za którym uganiają sie wszystkie dziewczyny..." czy coś w tym stylu...
hmm... powiem tak: ładne opowiadanie, chociaz za mało uczuć w nie włozylas. Za mało ale byly =)
Lubie opowiadania , w ktorych jest nutka tajemnicy... To co sie wydarzylo jest ujawnione na końcu.
Bład, ktory mnie drażni hehe a mianowicie:
"...." lub ".." - co to jest? powinno byc "..." (3 kropeczki :d takie male 3:p)
Przepraszam jesli urazilam...
Chcialam pomóc =)
Pozdrawiam =]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nena
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/7 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Nie 16:19, 18 Cze 2006 Temat postu: |
|
hehe. Ze strachem w oczach dodaję kolejną jednoczęściówkę.
"Matka"
Czy zastanawiałaś/eś się kiedyś, jak czują się Twoi rodzice, gdy robisz coś złego?
Matka: Zawsze się dogadywałyśmy..... Nigdy nie było z nią problemu. Nie wiem, dlaczego mi to zrobiła... – powiedziała drobna kobieta, o dużych, brązowych oczach. Zawsze uśmiechały się do wszystkich, lecz tym razem, były przepełnione goryczą i smutkiem.
Psycholog: Rozumiem.... A zastanawiała się pani kiedyś, w czym tkwi błąd? – zagadnęła pani psycholog, krzyżując ręce na piersiach. W oczach matki znowu coś zbladło i przygasło. Zaczęła nerwowo przerzucać gumkę do włosów z ręki do ręki, aż w końcu cicho westchnęła:
Matka: Wiem.. Nie uważam się za idealną matkę, ale Karolina ostatnio przesadziła. Nie dość, że zaczęła zażywać narkotyki, to na dodatek pogorszyła się w szkole.
Psycholog: Czy oprócz tego, zdarzały się jeszcze jakieś inne wybryki? - zagadnęła, podnosząc wysoko brwi. Na co dzień na pęczki miała podobnych przypadków, lecz wtedy, kobiety, matki, przeważnie zalewały się łzami i nie mogły nic powiedzieć. Tutaj było inaczej. Owa drobna osóbka siedziała spokojnie na krześle, tylko od czasu do czasu lekko pochlipując. Minę miała ściągniętą i poważną, a ręce jej drżały. Widać było, że przeszła już swoje. Nie chciała obarczać obcej osoby swoimi problemami. Sama jakby już pogodziła się ze swoim ciężkim losem.
Matka: Tak – wykrztusiła wreszcie, lekko odchrząkując. Karolina zaczęła wagarować i pyskować. Wydaje jej się to potrzebne, dla uwolnienia swojej duszy, lecz niektóre jej odzywki po prostu mnie zaskakiwały. Zrobiła sobie kolczyk w języku, bez mojej zgody. Nauczyciele się na nią skarżą.... – dodała, spuszczając wzrok.
Psycholog: To znaczy? Niech pani rozwinie tę myśl...
Matka: Na to, ze spóźnia się na lekcje, lub nawet wcale na nie nie przychodzi. Jak już zaszczyci szkołę swoją obecnością, to nie ma odrobionych lekcji i.... ma zbyt wiele do powiedzenia... – W oczach miała zażenowanie zachowaniem swojego dziecka, ale również radość, ze ktoś w ogóle chce ją wysłuchać. Owa miła kobieta, która siedziała tuż przed nią i bacznie się jej przyglądała, miała wystawić jej pozytywne zaświadczenie, lub receptę na proszki uspokajające.... Tylko na nią patrzyła i zadawała pytania, na które matka Karoliny udzielała różnych, niekoniecznie zadawalających odpowiedzi.
Psycholog: A co pani czuje? – spytała, podając kobiecie szklankę zimnej wody, która bezinteresownie leżała na drewnianym stoliku pomiędzy obiema kobietami.
Matka ( po głębszym namyśle) : Czuję się taka bezradna i niechciana. Ona nie chciała ze mną rozmawiać...teraz, jest już za późno... – jęknęła, po czym zasłoniła sobie dłonią usta. Jej tęczówki momentalnie się powiększyły, a cera zbladła. – Z resztą... kogo obchodzi, co ja czuję... – mruknęła jakby sama do siebie.
Psycholog: Dlaczego skierowano panią aż do mnie? Chce chyba pani nadal pracować... więc...czy to zależy od mojej opinii? – spytała niepewnie, szturchając zamyśloną kobietę w ramię.
Matka: Niech pani zobaczy, jaką mamy dziś piękną pogodę! Ptaszki śpiewają... Karolinka zawsze za nimi przepadała.... – powiedziała, jakby nie zwracając uwagi na słowa lekarki. Patrzyła się tępo w okno, jakby tylko ono ją rozumiało, i jakby to od niego miała zależeć jej pozycja w pracy.
Psycholog: Czy Karolina obraca się w złym towarzystwie?
Matka: Tak. Od kiedy poznała tego.... Damiana (?), kompletnie mnie olała....a raczej moje uwagi i rady...ahhh..... Czuję się strasznie, bo nie mogłam jej przecież zabronić spotykania się z nim!
Psycholog: A co na to pani mąż... ojciec Karoliny? – spytała czule, obejmując matkę rękę. Bardzo współczuła tej oto kobiecie. Widać było, ze bardzo kocha swoją córkę, ale jest przez nią...zastraszana? Matka Karoliny w nagłym przypływie desperacji poprawiła się na krześle i wzruszyła ramionami. Wyraz twarzy miała nijaki... Jakby tylko ból i cierpienie....gościło w jej głowie. W końcu ledwo słyszalnym głosem wyszeptała:
Matka: On ma swoje sprawy... nie miesza się w życie mojej córki i moje. – Pani psycholog tylko przytaknęła, i kątek oka zerknęła na listę pytań do pacjentki. Po chwili głośno spytała:
Psycholog: Czy pani córka uderzyła kiedyś panią? - Matka Karoliny głośno pociągnęła nosem i lekko przechyliła głowę, jakby miało jej to pomóc w przypomnieniu sobie jakiegoś owego zajścia. W końcu trzeźwo spojrzała na p. psycholog i zabierając powietrza do płuc, jednym ciągiem powiedziała:
Matka: Tak, ale to była moja wina. Przeszukałam jej plecak, a ona mnie na tym nakryła... – Nieco ściszonym głosem dodała: - Należało mi się... – po czym krzywo się uśmiechnęła, chcąc ukryć grymas bólu na swojej twarzy.
Psycholog: Nieprawda! Pani ma prawo kontrolować życie pani dziecka, oraz zaglądać do jego plecaka. Niech pani nie czuje się winna! To ona źle postąpiła... Czy coś pani tam znalazła? - Kobieta przełknęła głośno ślinę i zaczęła wymieniać:
Matka: Strzykawki, narkotyki, prezerwatywy, podręczniki.... papierosy, puszki po piwie.... gumy do żucia... to chyba wszystko .
Psycholog: Niezła mieszanka... Może to wcale nie było jej... – dodała, lecz sama w te słowa nie wierzyła. Kobieta wzruszyła ramionami i powtórzyła
Matka: Może.... – po czym zaczęła wpatrywać się w ścianę
Psycholog: Może na następne spotkanie przyjdzie pani z córką? – zaproponowała, podnosząc wysoko brwi. Nie była świadoma, jak rani ową istotkę, która zaczęła kołysać się na krześle w rytm melodii, którą sobie właśnie nuciła.
Matka: Z córką? Ale ona już nie przyjdzie.... Już nigdy.... – pisnęła, a usta jej zadrżały. Nie mogła już dłużej tego w sobie kryć. W końcu wybuchnęła histerycznym płaczem, nie szczędząc przy tym łez. Tak długo się w niej zbierało... Nie przejmowała się wcale resztkami makijażu, a już na pewno reakcją psychologa. Zaczęła zwijać się na swoim małym, krzesełku i zaciskać pięści. W końcu wydusiła:
Matka: Karolinka inaczej to widziała. Uznała, ze śmierć będzie lepszym rozwiązaniem... Wyskoczyła z okna. – powiedziała i obrzuciła lekarkę nieobecnym spojrzeniem. Podkurczyła nogi i schowała twarz w dłonie. Chciała się wydać teraz taka malutka...
Matka: Skoczyła z balkonu.... Nie. Nie zabiła się... Gorzej... Ona po prostu wegetuje. Nie mówi, nie chodzi... leży... Jest w śpiączce, lecz wszystko słyszy....- Wiedziała, że jej jedyne dziecko już nigdy nie wstanie ze szpitalnego łóżka i, że już nigdy nic nie powie.... nie zaśmieje się... dla niej... już umarła, chociaż nadal odwiedzała ją w szpitalu....(...). Pani psycholog przytuliła do siebie kobietę i spojrzała na nią pełnym współczucia i zrozumienia wzrokiem. Nie zdawała sobie sprawy z bólu, jaki nosiła owa drobna osoba. Męczyła się z tym, lecz była dzielna. Nie miała wsparcia.... Nie zastanawiając się długo, wystawiła jej zaświadczenie i podała opakowanie chusteczek. To na razie tyle, co mogła dla niej zrobić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tear's_hunter
Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: z nieba xP
|
Wysłany: Nie 17:30, 18 Cze 2006 Temat postu: |
|
a ja już to wcześniej czytałam xD
i wiesz coo..
kolejny raz ci powtarzam:
ty nie pisz jednopartówek, opowiadań
tylko reportaże, wywiady, porady CDB [ cioci dobrej rady ]
noo.. ty chyba tyle ;* kc ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nevaeh
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: W'wa
|
Wysłany: Pon 12:42, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
A Tyyy juuuż wieeesz, cooo jaaa oooo tyyym sąąądzęęęę xD
Nooo.
Lol ^,^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nena
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/7 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 15:56, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
Przykro mi, że głownym bohaterem musi być członek Th. Po prostu umieszczę ją takżena innych forach właśnie o tym zespołem, więc muszę pisać zgodnie z tematem. pozdrawiam i życzę miłego czytania
ZAUROCZENIE
Teraz, już nic nie da się zrobić. Cały świat runął mi na głowę. Mam dopiero 16 lat! Dlaczego akurat ja?
Te pytania i zarzuty dręczyły młodego chłopaka cały czas. Czy nie mógł być ostrożniejszy? Musiał iść na całość?
Najgorsze to jest to, ze nic z tego nie pamiętał. Zagłębmy się w jego psychikę...:
To było pewnego pięknego dnia. Zupełnie nie świadom tego, co ma się wydarzyć, poszedłem do szkoły, jak każdego innego dnia.
Spojrzała na mnie tymi swoimi pięknymi, szczęśliwymi oczami spod kurtyny bujnych, ciemnych rzęs. Serce zabiło mi mocniej. Bardzo mnie to zdziwiło. Zawsze to ja onieśmielałem kobiece serca. Miałem dziewczyn na pęczki. Jednak być gitarzystą zespołu Tokio Hotel, było bardzo, ale to bardzo opłacalne.
Miała być impreza. Kolejna, nudna balanga w naszym domu. Bill był taki podekscytowany, ze nawet nie przejął się wizytą dziadków następnego dnia. Ciągle tylko szczebiotał, że wszystko ma być idealne i dopięte na ostatni guzik. Latał po domu w tą i we wtą, doglądając, czy wszystko jest na swoim miejscu.. Tak . Było. Nie mogłem zaprzeczyć.
Bezradnie usiadłem na kanapę, przerzucając wszystkie kanały po kolei. Nic ciekawego. Ciągle tylko reklamówki super wyszczuplających żelów, pasów odchudzających i lokówek do włosów. Ten kraj zdycha w oczach...
Myślałem, że będzie do kitu. Muzyka już mnie nie zadowalała, emocje upuściły... Lecz nagle wszystko znowu zaczęło mieć sens! Siedziała spokojnie przy barze, co jakiś czas coś chichocząc. Nie miałem wątpliwości, że to ma być TEN moment. Podszedłem do niej i zagadałem. Była bardzo podekscytowana. Mówiła, jak nakręcona. Co jakiś czas tylko przytakiwałem i czule się uśmiechałem. Wiedzieliśmy, że chcemy tego samego. Judy dopiła resztkę drinka i zaprowadziła mnie do salonu. Czułem się niezręcznie. Wszyscy się na nas gapili, jakby oczekiwali co najmniej darmowego striptizu. Postanowiłem, że lepiej spędzić miło czas na osobności...
Było wspaniale. Atmosfera idealna... Dla niej, też nie był to pierwszy raz. Dokładnie tak sobie to wyobrażałem. Na koniec czule ją do siebie przytuliłem i wyszeptałem do ucha:
- kocham cię. Musimy to powtórzyć. – Ona nic nie powiedziała. Wiedziała, ze to nieprawda. Ja też tak sądziłem. To po prostu zwykłe zauroczenie.
Oboje byliśmy pijani. Nie na tyle, żeby nic nie pamiętać. Wiedziałem, że będę tą imprezę wspominał bardzo długo. Zdobyłem JĄ. Oddała mi się... zaraz... może to ja oddałem się jej?
Minęłymiesiąc. Trasy koncertowe, wywiady, promocja płyty... To wszystko jest takie pracochłonne. Bill jakby w ogóle nie interesował się moim życiem. Ciągle tylko chodził do tych swoich cud masażystek, które miały zapewnić mu zdrowy wygląd, oraz do fryzjera, po nowe odżywki do włosów, które zapobiegając rozdwajaniu się końcówek i wzmacniają włosy od nasady. O zgrozo!
Kolejna dziewczyna- kolejna impreza. Znowu było wspaniale. Bill powiedział do mnie w ataku złości, że jestem podłym babiarzem, i, że dostanie mi się za to. Zapewne.. miał rację.
Kara miała nadejść szybciej, niż mi się wydawało.
Judy podeszła do mnie ze smętnym wyrazem twarzy.
- Nie Jud...mam już inną dziewczynę. Naprawdę. Przykro mi, ale nie mogę się z tobą umówić... – palnąłem, nie zdając sobie sprawy, jaki zadaję jej ból. Machnęła na to ręką.... i groźnie zmrużyła oczy.
- Wcale nie chcę się z tobą umawiać, lecz niestety...będziemy musieli się spotykać częściej, niż ci się wydaje. – dodała, odchodząc. Nie wiedziałem, o co jej chodzi.
- Zawsze tak traktujesz dziewczyny? Wykorzystujesz i zostawiasz? Wstydź się Tom, naprawdę...
- Moment! Sama tego chciałaś.. – powiedziałem, robiąc dumną minę.
- Masz rację. Nasza wina.... Ale co teraz? To ja mam ten problem, nie ty! – warknęła, ponownie usiłując odejść. Przytrzymałem ją za rękę i gwałtownie odwróciłem w swoją stronę.
- Jaki problem...? – pisnąłem niepewnie.
- Możesz być z siebie dumny Kaulitz. Jestem w ciąży... – odpowiedziała szybko. Te słowa uderzyły we mnie, niczym piorun z jasnego nieba. Ona ze mną w ciąży? To niemożliwe! Dopiero teraz sobie uświadomiłem...ze zapomnieliśmy o najważniejszym. O zabezpieczeniu. Jak mogłem być takim egoistą? Czy fakt, że WPADŁEM, zniszczy moją karierę? Przecież moje fanki znienawidzą tą dziewczynę i mnie!
- Cz...Czy jesteś pewna? – wydusiłem wreszcie, widząc nutkę satysfakcji w oczach Judy.
- Tak. Nie mam okresu od dwóch miesięcy i robiłam test ciążowy. Dwa razy – odpowiedziała sucho, ponownie usiłując się wyrwać. Zatkało mnie. JA, TOM KAULITZ, MAM ZOSTAĆ OJCEM? To mnie przerastało! To nie mogło się tak skończyć. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Była roztrzęsiona i przerażona. Tysiąc pytać cisnęło mi się na usta, lecz nie byłem w stanie nic powiedzieć. Nawet z nią nie chodziłem. Była po prostu przygodą... Teraz, jestem z nią już związany. Będziemy mieli dziecko. Przytuliłem ją nieśmiało, oczekując reakcji. Na początku lekko drgnęła, wydając z siebie głuchy szloch. Jednak już po chwili obejmowała mnie tymi swoimi drobnymi rączkami, wyżalając się i płacząc do upustu. Pogłaskałem jej ciemne loki i zanurzyłem twarz w tych cudnych, zawsze pachnących włosach. Wokół nas zebrała się niezła gromadka ludzi. Nikt jednak nic nie powiedział. Razem z Jud uznaliśmy, żeby zachować to dla siebie. Gdy dziecko się urodzi... ohhh...sam nie wiem.
- Musimy się spotkać... i umówić szczegóły. Do zobaczenia Tom. Nie chcę mieć poza dzieckiem niż z tobą wspólnego. – odpowiedziała oschle. Te słowa dobiły mnie jeszcze bardziej. Zachowałem się jak drań. Zrobiłem jej dziecko, a potem zostawiłem, jak gdyby nigdy nic. Po Judy, miałem jeszcze wiele dziewczyn.
Słońce nieustannie świeciło na moją twarz. Poszedłem trochę ochłonąć. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Od intensywnego myślenia, aż głowa mnie rozbolała. Bałem się, że to dziecko może zepsuć całą karierę Tokio Hotel. Obawiałem się rozmowy z managerem, z bratem... I z matką. Mama na pewno zachowa się wporządku.... gorzej z managerem. Nie chcę teraz o tym myśleć...
DWA DNI PÓŹNIEJ
- Bill. Musimy poważnie porozmawiać.. – powiedziałem niepewnie, patrząc mu głęboko w oczy. Ten posłał mi zawadiacki uśmieszek i poklepał mnie po plecach.
- Wal – powiedział.
Gdy miałem już mu o tym powiedzieć, za każdym razem coś mi przeszkadzało. To ktoś dzwonił... Po prostu obłęd. Dodam, że strasznie się jąkałem, i denerwowałem. Co będzie po rozmowie z managerem? Chyba zabije mnie samym wzrokiem.
Na początku Bill mi nie uwierzył. Uznał, że po prostu zmyślam. Stwierdziłem, że nie będę mu sto razy udowadniał. Sam się dowie.
- Wierzę ci... Jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny? Praca nas wykończy! – powiedział lekko podniesionym głosem. Nie krzyczał. Współczuł mi. Ponownie poklepał mnie po plecach.
Rozmowa z managerem była mało owocna. Ciągle tylko krzyki i wrzaski. Pod koniec jednak stwierdził, ze to moje życie, i moja kariera. Że jedna impreza może to wszystko zepsuć. Mieliśmy plan ukrywać to przed prasą, lecz wiedziałem, ze to się nie uda. Pan David (manager), ustalał różne scenariusze dla prasy.
- Już wiem! Powiemy, ze to twoja fanka...i, że sobie to wymyśliła! Powiemy, ze na pewno ty nie jesteś ojcem Proste! - powiedział, a na dodatek klasnął w ręce. Nie do wiary! Nie spodziewałem się tego po nim! To było tak samo moja wina, jak i Judy. Nie mogę jej tego zrobić. Energicznie potrząsnąłem głową.
- Powiemy prawdę. – odparłem, po czym odszedłem.
3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Prasa... Główny temat: „ Tom Kaulitz zostanie ojcem! Skandal! Co na to fanki Tokio Hotel?” – Te i podobne artykuły były po prostu wszędzie. Doszły mnie słuchy,. Że są chętne dziewczyny, aby wychowywać mojego potomka. Ponownie mnie zatkało.
Z Judy dawno się nie widziałem. Nie byłem przy wszystkich badaniach kontrolnych itp. Wiem tylko, że będzie to dziewczynka.
2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Mam dopiero 16 lat. Już niedługo `17. Ojcowie w moim wieku, to rzadkość. Bynajmniej sławni ojcowie...
Pewnego dnia, odważyłem się i poszedłem do Judy. Brzuch miała już bardzo duży.
- Jeśli chodzi o pieniądze, to nie musisz się o nic martwić.. – pisnąłem. Zależało mi na niej. Chciałem ją przytulić. Była taka piękna... zaraz! Nie o to chodzi. Chciałem, bo.... byłem w niej zauroczony?
- Dam sobie radę sama. – odparła, przewracając oczami. Odpychała mnie. Na każdym kroku. Miała do mnie uraz? Z pewnością.
2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
No i doczekałem się. Mam malutką córeczkę o imieniu Evelin. Ma śliczne małe dłonie o wielkie, błyszcząco-szare oczy. Była do mnie bardzo podobna. Taka sama skóra, usta.... Judy czule obejmowała ją i mocno przytulała.
- Gratuluję! Ma pani bardzo śliczną, zdrową córeczkę. Może brat chciałby też ją ponosić? – spytała położna, wskazując na mnie wzrokiem. Spuściłem wzrok.....
- Jak będzie z wychowaniem? – spytałem cicho, siadając na krawędzi łożka.
- Jak to jak... To proste. Evelin będzie mieszkał ze mną i moją rodziną. Nie zrobię ci tego, i sama się ją zajmę. Możesz już o nas zapomnieć. Nie chcę, aby moja...przepraszam...nasza córka, miała ci zepsuć życie i przeszkodzić w karierze. – odpowiedziała, chwytając małą za rączki.
- Ale.... Ja nie chcę się jej wyrzekać. Chcę się nią opiekować i... być z nią i Tobą, Judy. – odparłem poważnym, szczerym tonem. Ciemnowłosa przewróciła oczami.
- Rób, jak chcesz. Możesz nas odwiedzać. Naprawdę nie chcę, abyś miał coś z nami wspólnego. Żegnaj.
W POCZEKALNI
Zastanawiam się, czy istnieje jakieś prawo na to, że nieletnia matka może od tak zabrać mi dziecko. Zapewne nie. Byłem dla niej naprawdę chamski. Teraz żałuję. Jestem tylko pewien, że i tak będę utrzymywał kontakt z malutką Evelin, jak zwykły, normalny ojciec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tear's_hunter
Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: z nieba xP
|
Wysłany: Pon 16:12, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
Nena napisał: | oczami spod kurtyny bujnych, ciemnych rzęs. |
świetne
i coo.. wygląda mi na kolejny reportaż..ależ ja uparciuuch jestem xD
czy ja wiem czy będzie "normalnym i zwykłym ojcem"... wątpię.
znalazłam kilka literówek.
Kochanie, pisać potrafisz.
ale coś ciągle mi nie pasuje...
nie wiem juz sama co.
gubię się w tym.
przepraszam.
ogólnie spoko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nevaeh
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: W'wa
|
Wysłany: Pon 16:15, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
Gdyby nie dredmen, to bardziej by mi se podobało ^^'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|